Małżeństwo to wybranie się „na liny”
O zagrożeniach rodziny, sposobach przeciwdziałania im, i że można zacząć wszystko od nowa, z ks. dr Franciszkiem Płonką rozmawia Natalia Podosek.
Co jest dzisiaj największym zagrożeniem dla małżeństwa
i rodziny?
Ks. dr Franciszek Płonka: Przede wszystkim trendy cywilizacyjne. Media przekazują niewłaściwy wzorzec miłości, małżeństwa i rodziny. Ponadto są to różne konteksty życiowe, m.in. emigracja za granicę, która oddziela małżonków od siebie. Jedną z przyczyn, czego dowodzą już badania, jest także mieszkanie ze sobą przed ślubem – większość tych par tworzy potem nietrwałe związki. Nawet jeżeli młodzi ludzie zarzekają się, że nie będą ze sobą współżyć, to i tak stwarzają okazję do grzechu, a ponadto są zgorszeniem dla innych.
Jednak wielu młodych ludzi uważa, że trzeba się „sprawdzić” przed ślubem, bo nie można „kupować kota w worku”…
– W odpowiedzi na to najkrócej: Nie ma małżeństwa przed małżeństwem. Nie da się wypraktykować małżeństwa przed ślubem. Tak jak nie mogę wypróbować kapłaństwo przed święceniami! Owszem – mogę przygotować wnętrze. W narzeczeństwie najważniejsze jest spotkanie osobiste, jako osób, bo to jest fundament, a nie spotkanie ciał.
Czyli jedną z przyczyn rozpadu małżeństwa jest rozwiązłość życia przed ślubem?
– Tak, ale oczywiście jest ich więcej. Człowieczeństwo to używanie rozumu i woli. Chrześcijanin powinien używać rozumu oświeconego wiarą i woli wspartej łaską Bożą. W innym przypadku idzie się na manowce. Bardzo poważnym problemem jest obecnie brak przygotowania do małżeństwa. Młodzi ludzie zawierają małżeństwo często nie zdając sobie sprawy z istoty tego sakramentu, nie znając siebie i nie podejmując pracy nad sobą. Małżeństwo jest zadane. Czasami podświadomie myśli się, że jeżeli już staliśmy się małżeństwem to nic więcej nie trzeba robić. A tak naprawdę to dopiero tu po zawarciu rozpoczyna się praca… I jeżeli tej pracy się nie podejmie to wtedy z każdej najdrobniejszej kłótni może zaistnieć między małżonkami „wojna”.
Przychodzą do Księdza, jako duszpasterza rodzin, małżeństwa z różnym problemami. Czego najczęściej one dotyczą?
– Są to przeróżne problemy – od ekonomicznych po cielesno-zmysłowe. Przede wszystkim ludzie nie rozumieją, że miłość jest aktem woli, a nie tylko przelotnym uczuciem, bo przy najbliższej okazji to uczucie może minąć.
Ksiądz pomaga małżonkom, aby na nowo odbudowali swoja więź. Co jest najlepszym antidotum na te wszystkie problemy małżeńskie?
– Przede wszystkim uświadomienie sobie, czym jest sakrament małżeństwa. A jest on naśladowaniem oddania Chrystusa Kościołowi. Bóg udziela parze w sakramencie małżeństwa łaskę, aby potrafili dawać siebie sobie nawzajem, jak Chrystus oddał siebie Kościołowi. Czy Jezus może „odkopnąć” Kościół? Za 20 wieków różnych „głupstw”, które popełniali ludzie Kościoła, a Jezus jednak go nie „odkopnął” i dlatego nie może tego uczynić również małżonek współmałżonkowi. To jest realizacja sakramentu małżeństwa. Dla zobrazowania tego można użyć metafory wspinaczki. Małżeństwo jest jakby wybraniem się razem „na liny” – tzn. na wspólną wspinaczkę, a nie beztrosko, jak najszybciej orzec „leć sobie”. I jeżeli jedno „odpada od ściany”, np. przez alkoholizm, to drugi tym bardziej musi „trzymać liny”, czyli go wspierać.
Czy ma Ksiądz w swoim doświadczeniu pracy duszpasterskiej takie pary, które zdołały odratować swoje rozpadające się małżeństwo?
– Moje doświadczenie i doświadczenie osób pracujących w poradni małżeńskiej pokazuje, że nawet pary, które były po cywilnym rozwodzie, dzięki wspólnym wysiłkom odbudowały wieź małżeńską. Mamy w ofercie dla małżonków m.in. dwudniowe rekolekcje, tzw. spotkania małżeńskie, podczas których uczą się oni także prawidłowej komunikacji. Dzięki nim oni często po wielu latach pierwszy raz naprawdę zaczynają ze sobą rozmawiać i dochodzą do wniosku: „Przecież nam o to samo chodzi, bo jesteśmy obydwoje ludźmi dobrej woli”… I często dopiero od tego momentu zaczynają budować ze sobą komunię małżeńską, czyli najgłębszą więź.
Czyli, kiedy pojawiają się problemy w małżeństwie warto jechać na takie rekolekcje?
– Tak albo po prostu przyjść najpierw do poradni rodzinnej, gdzie wysłuchuje się oddzielnie obydwu stron, a potem podejmuje się pełną miłości konfrontację.
Kiedy należy zgłosić się do takiej poradni?
– Jak medycyna wskazuje – ważniejsza jest profilaktyka niż leczenie skutków. I dlatego polecamy, aby w każdej parafii była poradnia rodzinna i grupa osób promująca problematykę małżeńską i rodzinną – prowadząca różne spotkania pomagające w budowaniu więzi małżeńskiej i rozwiązywaniu różnych problemów. Stwierdza się, że obecnie do 5 lat małżeństwa najczęściej ludzie się rozwodzą, dlatego istnieje ogromna potrzeba poruszania różnych tematów, w których mogliby uczestniczyć młodzi małżonkowie – odnośnie komunikacji w małżeństwie, problemów finansowych, wychowywania dzieci, itp. Dzięki temu otrzymywaliby oni wsparcie i mogłoby to zapobiec różnym tragediom.
Źródło: Czasopismo „Źródło”